Co można powiedzieć o naszej stolicy? Prawdopodobnie racje miał Gombrowicz, który nadał jej w „Opętanych” charakter iście diabelski. Zepsucie miast jest od dawna jednym z motywów literackich. Powstało ono na przełomie wieków XVIII i XIX, a usadowiło się w mojej świadomości na dobre. Nie tylko w Polsce krajobraz miejski był przesycony złem. Do najbardziej makabrycznych fotografii należą te wytwarzane we Francji. Rozpusta, swawola i brak jakichkolwiek obyczajów było tu powszechnie znane w XIX wieku. Wyłącznie w mieście można było spotkać panie lekkich obyczajów, pijaków czy innych rzezimieszków, którzy liczyli na jakiś łatwy grosz. Mimo tego, że już w zamierzchłych czasach widziano miasto jako siedlisko nie dobra, to nie bardzo trudno wyszukać takie wierzenia także na dzień dzisiejszy. Wystarczy pojechać na jakąkolwiek wieś w naszym państwie, a dowiemy się jak nie dobra jest reputacja miast wśród zwykłych ludzi. Nie w każdym momencie tak było. Wystarczy spojrzeć na czasy PRL-u. Wówczas liczyła się jedynie ludność miast, a tę wiejską nakłaniano do przyjazdu i pracy w mieście. Klasa robotnicza chętnie wyjeżdżała z biednych prowincji z chlebem, co poniekąd mogło wpłynąć na zubożenie kulturalne miast. Jednakże teraz wtedy zaczęły powstawać takie miejsca jak zakłady fryzjerskie. Ludność miejsca musiała przecież dobrze wyglądać i chodzić do fryzjera. Popularny dzisiaj salon fryzjerski był nie tylko miejscem spotkań, niemniej jednak również miejscem gdzie właściwie każdy był traktowany z szacunkiem.
|
|